Zastanawiam się jak zacząć dzisiejszy wpis. Powiedzieć wprost czy zawoalować? Zawód nauczyciela należy do grupy trudnych. Nie ma wątpliwości. Dzieci, rodzice,przełożeni. Ciągle jest się pod ostrzałem tych, którzy wiedzą lepiej jak uczyć i wychowywać. Dlatego dzisiejsze zdarzenie traktuję nie jako powód do krytyki, ale raczej lekcję dla mnie. Lekcję na temat tego, że nie tylko w sytuacji dydaktycznej, ale również na co dzień w autobusie, tramwaju, sklepie musimy być wrażliwi na reakcję osób, do których kierujemy komunikat ale i zważać na otoczenie, które staje się uczestnikiem naszej wymiany zdań. Taka oto scenka wzbudziła we mnie refleksję na temat kontekstu i odpowiedniego doboru formy komunikacji.godz. 15.00 jeden z ojców odbiera dziecko z przedszkola. Pani sprowadza dziewczynkę do półpiętra i z wysokości kolejnych 12 stopni odpowiada na klasyczne pytanie ojca czy dziecko było grzeczne.
- Tak była grzeczna, ale zsikała się.
Na dźwięk tych słów dziewczynka schodząca po schodach kurczy się a ojciec blednie i czerwienieje.
Rodzice znajdujący się wokół, uciekają wzrokiem i jeszcze staranniej studiują treści na ekranach swoich komórek. Budowanie komunikatów i dobieranie do niego odpowiedniego momentu i sposobu rozmawiania jest ważny, ba kluczowy.
- Tak była grzeczna, ale zsikała się.
Na dźwięk tych słów dziewczynka schodząca po schodach kurczy się a ojciec blednie i czerwienieje.
Rodzice znajdujący się wokół, uciekają wzrokiem i jeszcze staranniej studiują treści na ekranach swoich komórek. Budowanie komunikatów i dobieranie do niego odpowiedniego momentu i sposobu rozmawiania jest ważny, ba kluczowy.